macka c

~ chwila jest żadną cząstką czasu chwila to przestrzeń bez języka

~ „chcecie się ze mną pobawić?” – zapytał, pokazując grę, którą przyniósł ze sobą

~ cel był taki żeby mi obrzydzić życie i zmusić do wyprawy do huty. panowie co sterczeli przed domem nie byli z esbe tylko z kosmosu. jeden z nich wynajmowal garaż mieszkalny z dwoma pogiętymi do betonowej twardości łóżkami na drugim spała hipparchia czarek miał to bliżej drzwi do kotłowni bardziej narażone na niespodziewane nadepnięcie przez właściciela który bez pukania wpadał do garażu kiedy tylko uznał ze musi sprawdzić co tam w piecu słychać. wyszło im że to dobre miejsce do obalania komuny ta zaś napewno padnie kiedy świat pozna nibyt. nie wiele już im brakowało papier kredowy obstalowali farbę z pasty komfort zrobili postawili białko. tylko matrycy sami nie umieli załatwić…

~ „cześć, małe jeże. co tu robicie?” – zapytał z uśmiechem

~ co jeszcze się zdarzyło? byłem wychodziłem na brzeg dwa dni i dwie noce leżałem zmorzony a smutki gryzły mi serce

~ co za bzdury. no dobrze, a chłopcy co, z chłopakami…

~ czarną aleję zjadł potok smarkaczy

~ czasem myślę że obchodzi cię tylko mój tyłek

~ często
chór
karuzeli
papieża
ssie
prześcieradło

~ cóż ja, najmłodszy ani w boju niezbyt dzielny ani głową nietęgi ciężki od wina szukając chłodu położyłem na szczycie domu kiedy rano obudził mnie rwetes zapomniałem o schodach pobiegłem przed siebie spadłem z dachu złamałem sobie kręgi w karku a moja dusza potoczyła się do hadesu

~ czy każdy pan może wybrać w którą dziurkę wchodzi?